Każdy ma jakieś marzenia. Każdy ma jakieś wyobrażenia o sobie i otoczeniu. Każdy ma jakieś moce. Nasze życie toczy się tak, jak my zarządzamy swoimi marzeniami, jak trafne decyzje podejmujemy, ile jesteśmy w stanie zaryzykować.
Pewnie wszystko to jest prawdą, nie bez powodu całe grona psychologów i trenerów kładą nam to każdego dnia w świadomość, podświadomość lub nieświadomość. Wierzę, że każdy ma jakieś zdolności, które wykorzystuje bardziej, mniej lub wcale. Rzesza z nas nigdy nie dojdzie, jakie to nadzwyczajne talenty posiada, bo nie będzie mieć okazji ich rozpoznać. Łut szczęścia jest niezbędny i nikt mi nie udowodni, że ciężka praca, wytrwałość i wiara wystarczy.
Znam wielu ludzi, którzy nie osiągnęli sukcesu, a powinni. Nie spotkali w odpowiednim czasie odpowiednich ludzi, nie podjęli tej jednej decyzji wtedy, kiedy była konieczna , a chwilę wcześniej lub później. Znam też kilku, którzy są wyżej niż powinni, ale cóż ...taki los. Nie ma co im zazdrościć tylko dostosować się do realiów i walczyć o siebie. Powinnam napisać dobrą i jedyną słuszną radę: podłóż komuś nogę, uśmiechnij, do tego do którego należy, ale wtedy Ty nie będziesz szczęśliwy...więc rób swoje i czekaj na okazję. A ponieważ to nie bajka - znajdź plan B i żyj dosłownie, czyli jedz, pij i funkcjonuj. Utrzymuj rodzinę, wyrzucaj śmieci i odkurzaj, jak trzeba.
Nie osiągając swoich założeń często gnuśniejemy, przestajemy cieszyć się z prostych, ale ważnych rzeczy. Myślę, że najmniej szczęśliwi są ludzie, którzy oczekują od siebie zbyt dużo, zawsze o ten paznokieć więcej niż udało się uzyskać. I zawsze będzie za mało. Są ludzie, którzy szczęścia upatrują w "mieć" , są tacy, którzy wolą "móc", a są tacy, dla których "być" to apogeum możliwości. I ok. Każdy z nich ma rację - swoją rację, a nam myślącym inaczej nic do tego, bo jego życie to jego byt. Więc do przodu, w miejscu lub wstecz, ale w swoim tempie, na swoich warunkach i za swoją obopólną zgodą. A jeśli ci się nie podoba..cóż...zmień kierunek, ale swój.